niedziela, 9 grudnia 2012

Mikołajki... i takie tam.

Byłam w piątek w szkole, mikołajki, owszem, odbyły się. Patrycja zadowolona z prezentu więc się cieszę :) Za to ja z mojego nie bardzo - nie mój styl, dlatego bransoletkę, którą dostałam dałam siostrze, bo po co miałaby leżeć skoro ja i tak nigdzie bym w niej nie poszła. Dostałam także roślinne masło do ciała o zapachu aloesu, mmmmm, ale jak tylko pokazałam je mamie to mi je wzięła, bo stwierdziła, że mi jest niepotrzebne... :( Tak więc został mi tylko aniołek, który sobie teraz wisi na lampie oraz czekolada. Chociaż nie.. bo i tak Tyśka ją całą (no prawie) zjadła! 
Dziś byłam w kościele, dobrze, że jechaliśmy samochodem, bo jak tylko wyszłam z domu to od razu zamarzałam... Brrr. Jakby tego było mało to widziałam kolesia, który przyszedł do kościoła w SAMYCH sandałach! Bez skarpetek! Co to za oszołom... Nie pojmuje, jak on mógł tak wyjść z domu.. No ale ludzi nienormalnych jest trochę na tym świecie.

Nic nie umiem na jutro.. jak zwykle. Tak bardzo mi się nie chce. Choroba strasznie mnie rozleniwiła.
 Ok, biorę się za siebie. Byle do świąt :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz