niedziela, 11 listopada 2012

Zakopane.

No i jestem. W sumie fajnie było, w sobotę byłam z bratem i tatą w górach, dziś chciałam iść z nimi na Nosal, ale nie, bo w sobotę mnie buty obtarły i dziś ledwo chodziłam -.-' Nigdy więcej w nich nigdzie daleko nie pójdę, ooo nie. W sumie to mogłam plastry sobie przykleić, bo były jeszcze nie za dobrze rozchodzone, ale po co mi mózg, skoro tak samo mogę go nie mieć. -.-''' No ale gorzej to chyba jest jednak z moją kondycją, sporo się przeliczyłam co do niej :< A ja chciałam na Giewont iść jak nie potrafię godziny przejść pod jakąś tam górkę, nie no paranoja. Nie wiem czy następnym razem w ogóle do Zakopanego pojadę, zobaczy się jak będzie z tą wycieczką do Wiednia.
Zdjęć dziś już nie dodam, bo ich nawet nie zgrałam, a co dopiero miałabym je tu wgrywać, mam za dużo nauki, bo przecież przez weekend niczego nie ruszyłam... Może jutro dodam, zobaczę. To dobranoc Wam, chociaż wiem, że jest dopiero po 20, aa już niech będzie. See ya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz